nasłuchałem sie wielu mitów o hiperwentylacji wiec postanowiłem napiasc mimo ze Tomkiem nie jestem.
primo:. zacytuje kilka słów Tomasza Nitki znanego polskiego freediver'a (warto przeczytać):
Hiperwentylacja tak czy nie?
W tym miejscu warto wspomnieć o pewnej praktyce stosowanej czasem przez początkujących nurków bezdechowych - hiperwentylacji (nadmiernym oddychaniu), czyli wykonywaniu serii przyśpieszonych i pogłębionych oddechów na krótko przed fazą bezdechu. Jak wiedzą wszyscy doświadczeni freediverzy jest to praktyka niezwykle niebezpieczna. Poprzez hiperwentylację obniżeniu ulega początkowe ciśnienie parcjalne CO2 w krwi tętniczej (z normalnego poziomu wynoszącego ok. 40 mm Hg, do 30, a nawet mniej). W konsekwencji opóźniony zostaje moment wystąpienia odruchu oddechowego, co może oznaczać, że pojawi się on zbyt późno. W międzyczasie poziom tlenu może obniżyć się tak, że nastąpi utrata przytomności. W wodzie, przy braku asekuracji, może to oznaczać nawet śmierć.
Oczywiście, jeśli próby przeprowadzane są w domu, na kanapie nic Ci nie grozi. Czy oznacza to, że w takich warunkach warto stosować hiperwentylację? Okazuje się, że o dziwo też nie!
1. Tak naprawdę korzyść z hiperwentylacji odnoszą tylko początkujący bezdechowcy. Chodzi tu o osoby, które ze względu na brak doświadczenia, odporności na CO2 i psychicznej gotowości do walki ze skurczami przepony, nie docierają do struggle phase. Hiperwentylacja powoduje wydłużenie fazy łatwej - easy going phase - stąd lepsze wyniki nowicjuszy, po jej zastosowaniu. Jednak Ci, którzy docierają do fazy skurczów przekonują się, że wprawdzie pojawiają się one później, ale kiedy już wystąpią są gwałtowne i bardzo częste. W konsekwencji nawet zaprawiony w bojach bezdechowiec poddaje się po 30-60 sekundach walki, a czasem i wcześniej. Inaczej sprawa wygląda, gdy hiperwentylacja nie miała miejsca. Wtedy wprawdzie skurcze pojawiają się wcześniej, ale są łagodne i występują z mniejszą częstotliwością. Doświadczeni freediverzy wytrzymują nawet do 2 i więcej minut walki ze skurczami, (co przekłada się na kilkadziesiąt skurczy) osiągając łączne czasy bezdechu dłuższe niż po hiperwentylacji.
2. Dodatkowym czynnikiem, który sprawia, że hiperwentylacja nie jest optymalną metodą na breath up, czyli przygotowanie do wstrzymania oddechu jest to, że podnosi ona puls, co oczywiście zwiększa zużycie tlenu.
3. Jest też i inna przyczyna, dla której nie warto się hiperwentylować. Chodzi o to, że dla utrzymania przytomności korzystne jest właśnie wysokie stężenie CO2 (do pewnych granic, powyżej których występuje zatrucie dwutlenkiem węgla). Po pierwsze powoduje ono rozkurczenie (poszerzenie) tętnic mózgowych - co sprzyja lepszemu ukrwieniu (a więc i dotlenieniu) mózgu. Drugą przyczyną jest tzw. efekt Bohra (Christiana nie Nielsa). Chodzi o to, że wysoki poziom CO2 obniża powinowactwo tlenowe hemoglobiny. Oznacza to, że łatwiej uwalnia ona tlen i w konsekwencji skuteczniej dostarcza go do tkanek. Jest to efekt doskonale znany fizjologom. Powoduje on, że w intensywnie pracujących tkankach, gdzie zużycie tlenu i zarazem produkcja CO2 jest największa, hemoglobina oddaje więcej tlenu niż tam, gdzie jego zużycie jest mniejsze. Mechanizm ten sprawia, że dystrybucja tlenu w organizmie jest bardziej efektywna. Dla bezdechowca efekt ten oznacza, że przy wyższym stężeniu CO2 hemoglobina uwalnia więcej tlenu, co może uchronić go przed blackoutem. Tymczasem po hiperwentylacji, wskutek niższego stężenia CO2 tlen zostaje zatrzymany w krwioobiegu, a nurek traci przytomność mimo posiadania wystarczających jego zapasów we krwi! Jest tu jednak pewien kruczek. Cały problem polega na tym, że aby doświadczyć dobrodziejstw płynących z efektu Bohra, trzeba mieć bardzo wysoką odporność na CO2. Martin Stepanek przed swoją rekordową próbą nie hiperwentylował się. Osiągnął wynik 8 minut i 6 sekund i nie stracił przytomności właśnie dzięki temu, że wysokie stężenie CO2 ułatwiało hemoglobinie pozbywanie się tlenu i dostarczanie go do szarych komórek. Jednak skurcze przepony pojawiły się u niego już po około 4 minutach. Następne 4 minuty był on w stanie wytrzymać tylko dzięki swojej ekstremalnie wysokiej tolerancji dwutlenku węgla.
warto przecztac cały art.
>>Tutaj<<duo:. moim zdaniem hiperwentylacje nie jest trotylem tylko specyficznym "narzędziem" w warsztacie bezdechowca, nie trzeba sie jej bać tylko mieć wiedze jak działa i jakie ma konsekwencje, sa sytłacje (bardzo zadkie) w których pomaga:
1. jestes na basenie pod okiem istruktora, który kaze ci przeplynać basen (25m) pod wodą, a Ty akurat masz niska tolerancje na co2 i po 15m "musisz" sie wynurzyć -> tak zastosuj hiperwentylacje jesli nie dasz rady bez niej.
2.jestes zaawansowanym freediverem, nurkujesz (bardzo) głeboko na bezdechu i bierzesz pod uwagę ryzyko narkozy azotowej (narkoza moze sie pojawic przy h>60m lub intensywnych powtórzeniach) i niedokrwienia konczyn (wywolane bloodshiftem ) to powinieneś rozwazyc ograniczoną hiperwentylację << ten przypadek bedzie dla was raczej abstrakcja... ale jesli was to interesuje to poczytajcie
>>tutaj<<...innych sytłacji z sensownym wykorzystaniem hiperwentylacji nie znam (znam bezsensowne typu: jak zaliczyc szybko glebe/stracic przytomnosc
ale ze wzgledów dydaktycznych nie bede sie rozpisywal )
chciałem jeszcze dodac ze pod wodą mozna zaliczyc blackout bez wczesniejszej hiperwentylacji... [gdy wskótek wycwiczenia i autosugesti stłumi sie potrzebe wynurzenia] sam to przechodziłem 2 razy - było naprawde miło
szkoda tylko ze dostalem "bana" od ratownika na ponad 1rok
jesli macie jakies pytania to smialo...
pozdrawiam