http://www.youtube.com/watch?v=tyINNUaXa8Q
Fruwająca kompozytówka przeraża...
Dlatego nie stawiamy butli. :niemalekko2:
Akademicka ;-) dyskusja w tym wątku na temat ciśnienia przy jakim rozrywają się butle oraz co dzieje się z różnymi butlami po urwaniu zaworu skłoniła mnie do napisania poniższego tekstu ku przestrodze i po to byście zwracali uwagę na sposób ładowania, przenoszenia, przechowywania i podawania butli pod ciśnieniem oraz byście nie ulegali złudnemu poczuciu bezpieczeństwa wiedząc że poniżej ciśnienia 670 ata nic Wam nie powinno grozić. UWAGA: Opis jest drastyczny i nie dla osób o słabych nerwach, ale to zdarzyło się naprawdę ;-(Oczywiście słyszałem już o strzelających zaworach i rozerwanych butlach - działo się to jednak zwykle w przypadku nowych butli przy pierwszych ich ładowaniach co wskazuje na wady fabryczne lub przez nieumiejętne obchodzenie się ze sprzętem (wkręcenie zaworu z gwintem metrycznym w butlę z gwintem calowym - da się, ale wytrzymałość jest znikoma).
Widziałem też rozerwaną butle stalową i aluminiową, a także pokrzywione wskutek upadku zawory - jednak w żadnym ze znanych mi przypadków nikt nie zginął!
Ponieważ, wraz z Ulką w ostatni poniedziałek byliśmy przesłuchiwani na policji na okoliczność zeszłorocznego wypadku na Visie i mieliśmy wgląd w akta sprawy toczonej przez prokuraturę w Bydgoszczy oraz w zeznania wszystkich świadków wypadku - niejako odżyła w pamięci sprawa latającej butli. Mamy też pełniejszy obraz sytuacji ponieważ sami nie wszystko mogliśmy zauważyć będąc na miejscu.
Jak widać na podlinkowanym filmie poddane eksperymentom butle zachowują się różnie w zależności od materiału, z którego są wykonane. Uważam, że sposób uszkodzenia zaworu podczas eksperymentu (ścięcie go) w dużej mierze wypacza obraz tego co się dzieje potem - butla zarzyna wirować i zachowywać się jak puszczony balonik z którego uchodzi powietrze. W jej szyjce nadal tkwi wkręcony koniec zaworu, który skutecznie ogranicza przepływ rozprężającego się gazu dzięki czemu butla leci dość długo ze stosunkowo niewielką prędkością a nierówny przekrój złamania powoduje wirowanie. Taka sytuacja - uszkodzenie zaworu teoretycznie może się zdarzyć podczas upadku butli jednak wymaga naprawdę sporej siły ścinającej. Butla, którą widzieliśmy w akcji, a raczej której nie widzieliśmy z powodu prędkości w locie, najpierw została położona na pokładzie po czym po ok 5-10 sek. wystrzeliła - został ścięty gwint zaworu. Sam zawór wystrzelił w całości i wbił się w zwój lin kotwicznych na dziobie, a butla jak torpeda poleciała wzdłuż pokładu podcinając pierwszą osobę (otwarte złamanie jednej nogi, uszkodzenie wiązadeł kolanowych drugiej) która zrobiła pełnego fikołka, następnie uderzyła w ręce (jedna ręka złamana, urwany palec drugiej) dziewczyny montującej swój sprzęt i w zawór jej butli. Zawór tej drugiej butli został skrzywiony, lecz na szczęście nie ścięty, prawdopodobnie urwane pokrętło z niego uderzyło w głowę Ulkę powodując niewielkie rozcięcie skóry i wielkiego guza. Natomiast zmienił się kierunek lotu lecącej butli - po odbiciu od zaworu wystrzeliła w górę zabijając na miejscu dziewczynę stojącą obok Ulki, uderzając ją w głowę (rozłupana czaszka, zniekształcona twarz, mózg na zewnątrz) a następnie po odbiciu od sufitu uderzyła w głowę kolejną osobę (pęknięcie czaszki, bardzo silny krwotok zewnętrzny i wewnętrzny) i opadła na rufę łodzi. Nikt ze świadków zdarzenia nie widział lecącej butli!!! Ja sam, chociaż wszystko działo się na moich oczach usłyszałem tylko potężny huk, i zauważyłem biały obłoczek rozprężającego się gazu, który zniknął w ułamku sekundy, dwa osuwające się ciała, butlę bez zaworu która spadła na rufie, krwawiącą żonę i najpierw CISZĘ a później jęk i wołania o pomoc. Początkowo nikt nie zdawał sobie sprawy co się stało - ja sądziłem, że butla która spowodowała nieszczęście została rozerwana choć niby wiedziałem że butle rozrywają się bezodłamkowo i nie powinno być tyle uszkodzeń w promieniu kilku metrów. Ale pamiętam, że byłem zdziwiony widząc zakrwawioną ale nierozerwaną butlę bez zaworu. Jak wspomniałem nikt nie widział jak leciała butla - tor jej lotu odtwarzaliśmy jeszcze następnego dnia gdy oglądając łódź znaleźliśmy miejsce gdzie uderzyła ona w sufit. Efekt krótkiego, zaledwie kilkumetrowego lotu butli to dwie osoby z ciężkimi uszkodzeniami ciała, jedna osoba która zginęła na miejscu i druga która zmarła po kilku godzinach w szpitalu. Cały ładunek (powietrza) zawarty w butli wystarczył tylko na tak krótki lot ponieważ w jej szyjce nie było pozostałości zaworu i przez pełny przekrój wydostawał się rozprężający się gwałtownie gaz. Butla leciała raczej prosto z prędkością pocisku - jej kierunek został tylko w pewnym stopniu zmieniony przez uderzenie w zawór stojącej butli i sufit łodzi. Stojący na jej drodze ludzie nie stanowili dla niej żadnej przeszkody. Pod koniec lotu jej impet prawdopodobnie wskutek uderzenia o sufit i rozprężenia się jej zawartości musiał być już zdecydowanie mniejszy gdyż uszkodzenia głowy drugiej ofiary jej wybuchu były znacznie mniejsze niż pierwszej (może też została inaczej uderzona) i butla zaraz po tym opadła na pokład a nie poleciała za burtę.
Epilog zdarzenia nie do końca jest jeszcze znany - prokuratura chorwacka nadal prowadzi śledztwo - chorwackiemu przewodnikowi - bardzo sympatycznemu młodemu chłopakowi, właścicielowi jednej z baz na Visie, którego butla była przyczyną nieszczęścia grozi do 10 lat więzienia. Niezależnie od śledztwa prowadzonego w Chorwacji, bydgoska prokuratura prowadzi własne dochodzenie na wniosek siostry jednej z ofiar, tak, że nawet umorzenie sprawy przez Chorwatów może nie oznaczać końca sprawy. Na pewno jednak do końca życia będzie miał on świadomość, że w jakimś stopniu przyczynił się do śmierci dwóch osób i trwałych obrażeń kolejnych dwóch.
Wnioski - ja na własny użytek wyciągnąłem następujące (niektóre z poniższych faktów, np. dotyczące wyglądu zewnętrznego butli przeczytałem w aktach sprawy - sam ich nie zauważyłem w ferworze ratowania poszkodowanych i wobec późniejszego policyjnego zakazu wstępu na łódź):
1) Zwracać uwagę na stan butli - butla Chorwata (choć jak się okazało miała jeszcze ważny atest) była stara, poobijana, wielokrotnie przemalowywana, w żółtej siatce liczącej liczne uszkodzenia, widoczne były na niej ślady korozji, zewnętrzna warstwa farby była czarna!!! Mógł to być jeden z czynników, który podniósł w niej ciśnienie - nie wiem czy czekając na nas na nasłonecznionym nabrzeżu Chorwat zasłonił ją czymś od słońca? Omijajmy szerokim łukiem bazy które korzystają z takiego sprzętu, nawet jeśli są znacznie tańsze od innych.
2) Nie ładować butli powyżej ciśnienia roboczego - nie wiadomo do jakiego ciśnienia została nabita butla chorwackiego przewodnika. W planie mieliśmy jednak dwa nurkowania na wrakach z których jeden leży dość głęboko - a przewodnik miał tylko jedną butlę. Gwint zaworu jeśli nie miał wady fabrycznej a prawdopodobnie nie miał skoro wytrzymał długie użytkowanie butli musiał zostać ścięty pod wpływem zbyt wysokiego ciśnienia. Ciekawe czy chorwacka prokuratura jest w stanie sprawdzić/obliczyć jakie to było ciśnienie?
3) Zwracać uwagę na podawanie i składowanie butli - często, szczególnie w Egipcie widzi się jak butle są przerzucane z rąk do rąk, czasem spadają na pomosty czy pokłady, następnie zapasowe butle są ustawiane w pryzmy przy burtach i grzeją się w pełnym słoneczku - na szczęście w Egipcie na ogół używa się butli aluminiowych, które są srebrne choć z czarnymi (techniczna komercja) również się spotkałem. Jeśli możemy zwracajmy uwagę załodze by butle były bezpiecznie przechowywane, a jeśli nasze zalecenia nie skutkują starajmy się przynajmniej nie przebywać w "polu rażenia"
4) Zwracać uwagę na to co robią inni nurkowie - widzieliście pewnie nieraz, że jakiś "niedorobiony" nurek bez wyobraźni przygotowując swój sprzęt montuje na butli jacket, automat po czy odchodzi przepłukać maskę, przygotować aparat foto czy zakładać piankę a jego sprzęt niczym nie zabezpieczony kiwa się rytmicznie na ławce w takt falowania. Spadnie na zawór czy nie? Oby nie zdążył - piętnujcie takie postępowanie!!! Uświadomcie delikwentowi, że jak coś leży to się nie przewróci i nie połamie komuś palców u nogi albo nie spowoduje wystrzału zaworu
To chyba już koniec tego emerycko-moralizatorskiego gadania/pisania - na starość człowiek jakby ostrożniejszy się robi ;-) I nie piszę tu, że za moich czasów... bo wtedy nieraz większe jeszcze głupoty się robiło bo i sprzęt był kiepściejszy i młodzieńcza fantazja większa. Udanych i bezpiecznych nurkowań...