no i po koparkach...
mimo kilku incydentow, takich jak nadlozenie kilku kilomertow i minut, bablujacych inflatorow i zaworow, strzelajacych oringow i zagubionej - niestety trwale
- pianki, akcja zakonczyla sie sukcesem...
pod woda zadnych fajrwerkow nie bylo; zrobilismy dwa nury - oba ciut krotsze niz godzina - pierwszego w szescioosobowym skladzie, drugiego w trojce, na glebokosc ok. 15 m kazdy (podobno jest ze 3 m wiecej, ale nie chcialo nam sie szukac)... widocznosc zalezala od miejsca, ale generalnie jest niezla (a na pewno o niebo lepsza niz na Zakrzowku, zwlaszcza w szczycie sezonu)... nurkow bylo sporo, ale tloku pod woda nie bylo... ogladnelismy to co sie oglada na koparkach - kto byl to wie, kto nie byl... niech jedzie!!
z ciekawszych rzeczy dzialo sie tyle, ze moglismy poogladac w akcji nurkow zawodowych w profesjonalnym sprzecie, ktorzy sie tam akurat szkolili, oraz pare testujaca rebreathery... no i trzy kilkudziesieciocentymetrowe okonie!!
do nastepnego razu!