Dzięki za trzymanie kciuków! Naprawdę się przydało.
Nie było lekko, ale nikt nie mówił, że będzie. Do samego końca nie było wiadomo, czy wszyscy którzy do niego dotrwali wyjadą z papierami instruktorskimi. Pierwszy tydzień to prowadzenie losowo wybranych ćwiczeń i wykładów oraz zaliczenia sprawnościowe (1km wpław, 15m na zatrzymanym oddechu, 1mila w pełnym sprzęcie w czasie < 1h). Ćwiczenia i wykłady podlegały ocenie i jeżeli ktoś poległ, to miał jeszcze możliwość poprawki. Drugi tydzień to szkolenie prawdziwych kursantów na P1. Statystyka wyglądała miej więcej tak... ok 32 zgłoszenia na kurs (w tym równiez crossy), 26 osób przyjechało, 20 ukończyło. Część poległa na prowadzeniu zajęć, część na sprawnościówce.
Bądź co bądź, jak już Artur wspomniał, Krab dawał radę i można powiedzieć narzucał tempo, o czym może świadczyć fakt, że razu pewnego przyszedł do nas jeden z kandydatów z prośbą, żebyśmy "trochę zwolnili tempo na porannych zaprawach, bo on to już jest starszy gość i nie daje rady" ;-). Skwitowaliśmy to odpowiednim słowem (nadużywanym przez Sylwka na kursie ;-) ).
To że byliśmy tam większą ekipą pozwalało nam pokonywać wszelkie trudności i dobrze przygotowywać się do zajęć. Zapowiedzieliśmy już w KDP, że w niedalekiej przyszłości przyjedzie kolejna ekipa z "Kraba". Nie ma co, przetarliśmy na nowo szlak
.