A można dwa?
Andrea Doria i Czarny Staw pod Rysami.
To pierwsze jeszcze w sferze marzeń, ale drugie już zaliczone :smt003 ), pas balastowy, piankę (ze Stomilu choć kto pamięta co to było) ABC i takie tam. Przynajmniej jacketu nie trzeba było targać bo nikt o nich jeszcze nie słyszał. I tak szliśmy, jeden za drugim wydeptujac ścieżkę w śniegu po pas. Co chwilę ktoś zjeżdżał z całym bagażem poddając się grawitacji. Cud, że się obeszło bez większych strat w ludziach i w sprzęcie. Wierzcie, że gdy się wreszcie wdrapaliśmy nad brzeg Czarnego Stawu z początku nikomu nie chciało się wchodzić do wody. Na szczęście, jako że to było już prawie lato nie trzeba było wykuwać przerębla - część tafli wody była odkryta. Głupio byłoby po tym wszystkim nie zanurkować, więc chcąc nie chcąc wleźliśmy do wody. A pod nią pusto, kilka jakichś cherlawych zabiedzonych pstrągów i kamienie, kamienie, głazy. W Morskim Oku chociaż drzew jakichś trochę było zatopionych, starych puszek i starych monet z których największa atrakcją były 5-złotówki z rybakiem, a tu nawet chruścików nie było zbyt wiele. Zresztą chruściki to odrębny temat - zajął się nimi później słynny biolog tatrzańskich stawów Piotr Stós :smt003
Podobnie wyprawa na Karaiby - teraz nie pozwoliłbym sobie na ponad dwumiesięczny wypad do Meksyku, na nurkowania w dziewiczych miejscach - na Isla Mujeres (Wyspie Kobiet), w zapomnianej przez ludzi wiosce rybackiej... czy jeszcze są takie miejsca?! Gdy miało się dwadzieścia lat świat był inny, piękniejszy, czyściejszy, bardziej otwarty niz teraz choć wtedy się tego nie dostrzegało.
Jest jeszcze jedno takie nurkowanie, które często wspominam wraz z Ulką - wtedy jeszcze nie była moją żoną, ale po tym nurkowaniu ... cóż, narkoza trzyma do tej pory.
Dlatego doradzam byście jak najszybciej realizowali te swoje nurkowania marzeń - by póżniej było co wspominać. Te następne często nie są już takie atrakcyjne - szczególnie jeśli łatwo przychodzą. Jeśli płaci się określoną kwotę organizatorowi i jest to cały wysiłek włożony w osiagnięcie celu to trudno to nazwać wymarzonym nurkowaniem choć wydaje się nam że o takie nam chodziło. I naprawdę mniej istotne jest czy to będzie Okinawa, Ningaloo Reef czy jezioro Krzemno
Pozdrawiam - GUNIO (z perspektywy dziadka, bo za moich czasów to sie nurkowało....)