Klub > Sprzęt

Ciekawostka - radio i GPS dla nurków

(1/2) > >>

Dan:
Trafiłem na taka aukcje i pomsylalem ze sie podziele gdyz nigdy wczesniej nie widzialem takiego urzadzenia. Kiedys a moze i nadal, czestym zjawiskiem bylo przypadkowe porzucenie nurków na rafach przez zalogę łodzi która w zamęcie odpływała z nurkowiska. Mowa tu o komercyjnej masówce gdzie na jednym miejscu stoi kilka lodzi zaladowanych 30-40 nurkami. Przykladem moze być Hurghada. Zjawisko było tak czeste ze wyszedl z kilkanascie lat temu film Open water diver..przedstawial wlasnie taka sytuacje.-byl w polskich kinach!. Takie urzadzenie najprawdopodobniej zostalo zaprojektowane na taka ewentualnosc..

http://m.ebay.co.uk/itm/Nautilus-LifeLine-GPS-and-Marine-Radio-for-divers-/122260233922?hash=item1c77471ec2:g:cDoAAOSwtpZYSWXD&_trkparms=pageci%253Aa10fc8df-be0c-11e6-ae58-74dbd180cab2%257Cparentrq%253Ae39920ac1580a5e2a5616384ffdbf415%257Ciid%253A20

Tomek Tatar:
To urządzenie od paru lat było reklamowane i chyba dystrybuowane przez naszego krakowskiego Nautilusa (choć zbieżność nazw chyba przypadkowa):
http://www.nautilus.com.pl/chorwacja/baza-nurkowa/nautilus-lifeline-radio-gps.html

Serdecznie pozdrawiam.

killer:
Gubienie się, czy też zostawanie porzuconym, na morzu to generalnie słaby pomysł, ale gdybym już miał praktykować, to bym wolał mieć przy sobie radiotelefon morski np. taki.

Minusami są niewątpliwie nieco wyższa cena, nieco większe rozmiary (po odkręceniu anteny) i przede wszystkim konieczność zabezpieczenia na czas nurkowania jakimś porządnym pokrowcem, bo jest toto wodoszczelne tylko na powierzchni, ewentualnie tuż pod), ale w zamian dostajemy w pełni funkcjonalny radiotelefon morski z pokryciem pełnego pasma, możliwością nadania sygnału distress i niewątpliwie większym zasięgiem niż urządzenie o mocy 0,5 W. No i dodatkowym minusem jest konieczność posiadania uprawnień krótkofalarskich i zarejestrowania urządzenia jeśli chcemy tego używać legalnie  ;)

Dla kogoś kto zajmuje się tylko nurkowaniem, nawet takim nieco na poważnie, nie jest to raczej dobra alternatywa, ale dla tych, którzy zajmują się też na poważnie np. żeglarstwem morskim i tak czy siak mają taki sprzęt, to może to być ciekawe zastosowanie dodatkowe.

A przeciętny nurek, poza tym, że powinien nurkować tak żeby nie stwarzać takiego ryzyka, chcąc się dodatkowo zabezpieczyć, może się wyposażyć w racę spadochronową lub flarę sygnalizacyjną, które zwiększą szanse zostania zlokalizowanym przez oddziały ratunkowe, a są dość tanie i można je schować choćby pod pianką.

Takie problemy dotyczą nie tylko nas; na początku września służby ratownicze poszukiwały przez 1,5 doby (na szczęście ze szczęśliwym zakończeniem) kitesurfera zaginionego na Zatoce Puckiej, który - wbrew obowiązującym procedurom ratowniczym - pozbył się dobrze widocznego na wodzie latawca, a sam sobie dryfował w ciemnej piance na tle ciemnej wody. Gdyby miał ze sobą racę, to pewnie cała impreza zakończyłaby się w pół godziny, a tak to on i rodzina najedli się strachu, a podatnik musiał pokryć znaczne koszty akcji poszukiwawczej.

Co ciekawe nigdy nie spotkałem się z promowaniem takich rozwiązań (tj. np posiadaniem racy) ani w nurkowaniu, ani w przypadku innych aktywności wodnych (choć w zasadzie nie trzeba się do nich ograniczać, bo w górach zasada jest podobna), ale to może ja po prostu jestem takim asekurantem bez licencji na nieśmiertelność  ;D

Dan:
Faktycznie 0,5W może być za mało, żeby nadać sygnał z większej odległości. Trzeba byłoby sprawdzić w praktyce zasięg radia.
Spójrz na to z innej strony, race czy rakietę świetlną nie sposób zabrać do samolotu. Krótkofalówkę morską o której piszesz faktycznie super byłoby mieć, tylko w czym ją trzymać. Nawet jeżeli masz radio ze sobą, a w około widzisz tylko horyzont to nasuwa się pytanie jak podasz swoją pozycję ( na pewno są odpowiednie metody zgrubnej lokalizacji sygnału radia, nie znam się na tym).
Może się wypowiesz skoro pływasz?

To urządzenie jeżeli wykazuje faktycznie zasięg podawany w specyfikacji oraz jeśli bateria jest w stanie wytrzymać wystarczająco długo, myślę, że warte jest swojej ceny..
przydałby się ktoś kto miał to w ręku.

blisko linii brzegowej gdzie występuje zasięg gsm, wystarczy wodoodporny samartfon tylko znów potrzebny jest pojemnik..

Tomek Tatar:

--- Cytat: killer w 12 Grudzień 2016, 11:36:34 ---ale w zamian dostajemy w pełni funkcjonalny radiotelefon morski z pokryciem pełnego pasma, możliwością nadania sygnału distress i niewątpliwie większym zasięgiem niż urządzenie o mocy 0,5 W. No i dodatkowym minusem jest konieczność posiadania uprawnień krótkofalarskich i zarejestrowania urządzenia jeśli chcemy tego używać legalnie
--- Koniec cytatu ---
Jeśli ja dobrze rozumiem i dobrze czytam na stronach Nautilus Lifeline, to to jest właśnie "radiotelefon morski" tylko miniaturowy i zanurzalny. Tak więc ma możliwość nadania distress w morskim standardzie DSC. Jedyna różnica to moc i zasięg i zgadzam się mogą one być nierewelacyjne. Tyle, że nadając z poziomu wody i tak dużego zasięgu nie osiągniemy (anteny muszą się widzieć). Aha, potrzebne uprawnienia to chyba nie krótkofalarskie tylko SRC (short range cośtam) - tak było kilka lat temu. Ale znów tak samo dotyczy to obu urządzeń.


--- Cytat: Dan w 12 Grudzień 2016, 12:35:06 ---Nawet jeżeli masz radio ze sobą, a w około widzisz tylko horyzont to nasuwa się pytanie jak podasz swoją pozycję
--- Koniec cytatu ---
Oba rozważane urządzenia mają GPS i po wciśnięciu czerwonego przycisku nadadzą cyfrowy sygnał SOS wraz z własną pozycję. A ponadto wyświetlają ją na wyświetlaczu dla zwolenników łączności głosowej. :)

Serdecznie pozdrawiam.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej