Jakiś czas temu odbywała się dyskusja, która znalazła także odzwierciedlenie na naszym forum, o ograniczeniu dostępu do Zakrzówka w związku z szeregiem śmiertelnych wypadków jakie miały tam miejsce (bodajże w okolicach wakacji 2011 w ciągu jednego miesiąca znaleziono tam cztery osoby).
Najbardziej radykalne propozycje zakładały całkowite zamknięcie dostępu do Zakrzówka, z częścią zarządzaną przez Krakena włącznie, co uderzyłoby w całe środowisko nurkowe, w związku z czym stanęło na tym, że powstanie stowarzyszenie, które będzie miało za zadanie dbanie o porządek i bezpieczeństwo na tym terenie i tylko jego zarejestrowani członkowie będą mieli dostęp do akwenu od "dzikiej" strony. Baza miała działać na dotychczasowych warunkach.
Maciek - w związku z tym, że prowadzi tam bazę - był naturalnym kandydatem do przyjęcia roli zarządzającego Stowarzyszeniem i z tego też powodu ma nie tylko prawo, ale też obowiązek czuwania nad tym kto wchodzi na ten teren. W tym samym czasie i z tego samego powodu pojawił się także szlaban ograniczający dostęp do Zakrzówka oraz zbiegło się to ze zwiększeniem aktywności Straży Miejskiej w tamtym rejonie. Można oczywiście dyskutować na ile takie działania w rzeczywistości wpływają na zwiększenie bezpieczeństwa, bo i tak jak się ktoś uprze to sforsuje płot, a potem spadnie ze skał i się utopi, ale faktem jest, że ostatni rok był zdecydowanie mniej tragiczny pod względem ilości ofiar Zakrzówka.
Podsumowując, ograniczenie i kontrola dostępu do Zakrzówka nie jest skierowana przeciwko morsom i innym propagatorom zdrowego trybu życia, tylko ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa na tym terenie. Oczywiście można powiedzieć, że to nie morsy się tam topiły tylko pijane nastolatki, ale gdyby jednak doszło do wypadku i okazało się, że ofiara, bądź bezpośredni świadkowie zdarzenia, nie są członkami Stowarzyszenia, to nikogo by nie interesowały szczególne powody, dla których się tam znalazł, tylko Maciek miałby problemy, a Zakrzówek mógłby zostać całkowicie zamknięty. Z tego punktu widzenia wcale się nie dziwię takiemu postępowaniu, chociaż rzeczywiście argumentacja o "kwestiach finansowych" była mocno uproszczona i niezbyt fortunna.
Wreszcie dostęp do Zakrzówka nie jest całkowicie zamknięty, tylko ograniczony, więc po spełnieniu przewidzianych statutem Stowarzyszenia warunków można się tam dostać i swobodnie morsować. Oczywiście to kosztuje, a tego nikt nie lubi, ale myślę, że jeśli zebrałaby się jakaś grupa ludzi (można połączyć siły z Kaloryferami), to można by z Maćkiem ponegocjować - choć łatwym negocjatorem to on nie jest
- w sprawie jakichś specjalnych, okresowych warunków dla morsów i wszyscy byliby zadowoleni. Wszystko w Waszych rękach!!
Udanego morsowania, gdziekolwiek się ono odbędzie!!