a żona ... jak myślisz, dlaczego ja zawsze (prawie) jeżdżę na wyjazdy nurkowe z żoną?
I co?, może jeszcze dzieci i nianię do nich mam zabierać? ](*,)
Jak się nie da inaczej - 5-miesięcznego synka zabraliśmy do L'Estartit pod namiot, na nurkowaniach zmienialiśmy się z Ulką przy małym. Musiała się spieszyć z nurkowania z dostawą świeżego mleka i krzyczała na sternika by nie skakał po falach bo się jej mleko zwarzy ;-). Jadąc do Norwegii na nury braliśmy nienurkującą opiekunkę dla naszego starszego synka, a w Chorwacji opiekował się nim w wolnym czasie instruktor Jasiu Badeński - do tej pory niektórzy pamiętają jak do prowadzącego zajęcia teoretyczne Jasia biegał 2-letni Artek z pytaniem "Idziemy na panienki?" Z dwójką już było trochę gorzej ale kilka nurkowych" wyjazdów już obaj zaliczyli.
Niestety garną się do wody i nurkowania. Starszy juz zaliczył intro w Egiptowie i spodobało mu się ;-( Strach pomyśleć o kosztach safari dla 4-tero osobowej rodzinki.
Tak że Wodzu korzystaj póki możesz ;-)