Wracając do prostego opisu modeli dekompresji to ze względu na wysoki stopień komplikacji organizmu został on podzielony na zastępcze tkanki teoretyczne. O różnych rosnących czasach odsycania dla azotu to zakres czasów 5 min do 240 Workman 1965, 2,65 do 635 Buhlmann L-12 1983, 6 min do 480 DSAT RDP 1987, wersja MF 11F6 1988 od 6 min do 670 i 4 min (w 5 1b) do 635 w ZHL-16 z 1990r. To uznawane modele i stosowane z rodziny modeli liniowych. Te tkanki są poddane saturacji podczas nurkowania, cisnienie inertu szybko możemy obliczyć odejmując od ciśnienia całkowitego ciśnienie cząstkowe tlenu. Lub mnożąc ciśnienie całkowite przez frakcję gazu obojętnego lub mieszaniny gazów obojętnych (np w TMX).
cd godzina 20:56
Zastanówmy się co można powiedzieć o poziomach nasycenia w poszczególnych przedziałach po nurkowaniu na pewną głębokość.
Przedziały najszybsze będą miały większe przesycenia bo szybko reagują, przedziały wolne będą miały małe nasycenia. Będzie zachowany spadek poziomu nasycenia dla rosnących przedziałów. Po 6 czasach połowicznego odsycania przedział jest całkowicie saturowany i nie zwiększa swojego zasobu inertu, przy jeszcze dłuższym nurkowaniu kolejne przedziały podlegają pełnemu nasyceniu. Jeżeli nasycimy wszystkie przedziały tkankowe to mamy szczególny rodzaj saturacji, nazywa się pełna saturacja dla niej czas dekompresji pozostaje stały. Czy dzień, czy tydzień, czy dwa tygodnie, jest stały. W tym rodzaju dekompresji najwolniejszy przedział determinuje cały proces dekompresji.
Wracając do nurkowań rekreacyjnych, to mamy przedziały szybkie mocno nasycone i wolne coraz słabiej. Gdy zaczniemy się wynurzać to najszybszy przedział typowo (może nie dotyczyć helu, bo jest bardzo szybki) zaczyna kontrolować proces dekompresji na wysokie możliwe przesycenia ale też osiągamy dojście do 0,9 M(h1), należy odczekać na przystanku dekompresyjnym aż przesycenie spadnie. Pytanie do jakiego poziomu musi się obniżyć ?
Odpowiedź jest dosyć prosta, do takiej jaka występuje na kolejnym przystanku dla tego przedziału (0,9 M(h2)) jeśli będzie kontrolował proces dekompresji lub następnego który będzie ją kontrolował. Kolejne pytanie do jakiego poziomu następuje odsycanie, tu pojawia się ograniczenie zależne od rodziny modeli dekompresyjnych. W modelach klasy Buhlmannowskiej są to funkcje liniowe, zależne od głębokości przystanku. W innych modelach inne wartości ograniczają przesycenia dla konkretnych przedziałów na konkretnych głębokościach. Wyjątek model stałej wartości ciśnienia przesycenia, dla wszystkich przedziałów stała wartość przesycenia lub stała dla danego przedziału.
Lecz nie o tym chcę w tym momencie mówić.
W czasie dalszej dekompresji zbliżamy się z przystankami do powierzchni, kolejne wolne przedziały kontrolują odsycanie. Lecz ciśnienie inertu w czynniku oddechowym dekompresyjnym może być nadal wyższe niż nasycenie najwolniejszych przedziałów tkankowych. One nadal mogą się nasycać.
Tu rewolucją stała się dekompresja tlenowa, która na głębokościach 3 i 6 m (na poziomie morza) (możliwe są też inne wartości w dekompresji przerywanej, profesjonalne metody) umożliwia zastosowanie tlenu. Czym to się różni od zwykłej dekompresji, otóż wszystkie przedziały tkankowe zostają otwarte. Żaden nie podlega dalszej saturacji wszystkie uwalniają inert. Dodatkowo większa różnica ciśnień powoduje że robią to szybciej. W połączeniu z dużym okienkiem tlenowym jest to 6 krotnie szybsze tempo odsycania azotu w porównaniu do dekompresji powietrznej. ALE nie oznacza to tak dużego skrócenia czasu dekompresji. Bo to wolne przedziały kontrolują dekompresję a uwalniana jest duża ilość inertu również z szybkich przedziałów, które nie kontrolują dekompresji i wytrzymują wyższe przesycenia, dodatkowo mają dużą masę i wysoką prefuzję.
W tym momencie odpowiedziałem na istotne pytanie. Dlaczego dekompresja tlenowa nie skraca czasu przystanku tak bardzo, jak by to mogło wynikać z ilościu uwalnianego inertu.
pozdrawiam rc