Na razie nie wybieram się ponownie na Hermanice ale opiszę jak było bo widzę że dużo ciekawskich zagląda.
Wyruszyliśmy ok. 6.30 rano i pomknęliśmy autostradą pod same Gliwice. Droga ekstra ale po skręcie na Racibórz niestety musielismy wykonać objazd, który kosztował nas stratę ok. 30min w dojeździe do granicy. Na granicy bez problemów przejechaliśmy i na miejscu byliśmy o godz. 10.
Jakież było nasze zdumienie jak zobaczyliśmy cały plac zajęty przez Armie. Tak był to batalion Czeskiej Armii w sile 50 chłopa i nie tylko, 10 samochodów bojowych dwa pontony z silnikami i dwie komory deko na samochodach. Po prostu wybrali się na manewry nurkowe nad Hermanice i do 12 akwen był częściowo niedostepny.
Chcąc nie chcąc poszliśmy szukać dojścia do zbiornika z drugiej strony ale czescy samorządowcy zasypali drogę zwałami ziemi i nie dało się tam dojechać.
](*,) Manewry manewrami ale nie za bardzo uśmiechało nam sie nurkowanie w małym zbiorniku z krążącymi nad głową pontonami.
Dodatkowo w ten świąteczny dzień o czym nie wspominałem wcześniej przyjechało z Poski ze 20 samochodów z nurkami więc było tak jak na Zakrzówku w lecie.
My jednak nieustraszeni problemami podzieliliśmy się na dwie grupy i po krótkich przygotowaniach poszlismy pod wodę.
Tomek z Kingą zanurczyli do 36m ja z Romkiem, Krzysiem i Maćkiem w drugiej grupie bez problemu doszliśmy prawie do 30m.
Widoczność miejscami dochodziła do 8m ale było dużo parti zamąconych.
Po wyjściu okazało się że Armia odjechała więc zrobiło sie więcej miejsca.
Wszyscy przestawili samochody i ja też. I tutaj znowu kolejne zdziwienie.
Za wycieraczką znalazłem wezwanie na lokalną policję. Okazało sie że w czasie naszego nurkowania właściciele kopalni wezwali policje bo samochody polskich nurków blokowały dojazd do niej. No i policja szybko zadziałała. [-X Blokowały, oczywiście nieznacznie stojąc na poboczu drogi dojazdowej, ponieważ cały plac przed akwenem zajety był przez Armie Czeską.
No cóż wezwanie wezwaniem ale program nurkowy przewidywał jeszcze drugie nurkowanie
więc nie namyślając się długo, posileni ciepłą herbatką poszliśmy ponownie pod wodę.
W tych samych grupach Tomkowi i Kindze udało się zejść do studzienki na 37m a ja mimo początkowego zgubienia grupy i problemów z uszami ponownie osiągnąłem gł. ok 30m.
Po nurkowaniu Tomek pokazywał zdjęcia zrobione swoim Olympusem, ja zacząłem przygotowywać grila a reszta delektowała się czeskim piwem na rozgrzewkę, kupionym wcześniej w Potravinach (czeski spożywczak ). W trakcie gorącej degustacji ustaliliśmy że wracamy innym przejściem granicznym bo mogą na nas czaić się na granicy ( w związku z tym wezwaniem na policję). Postanowilismy więc wracać przez Ostrawę. Po wyjeździe ok. godz 17 szybko dotarliśmy do granicy i bez problemu na szczęście przekroczyliśmy ją a potem to już tylko szybka jazda autostradką do Krakowa.
W klubie zjawiliśmy się cali i zdrowi około 20 wieczór gdzie powitali nas uczaestnicy hucznej imrezy zorganizowanej przez Małysza i grupa Tomka Tatara, która wróciła z nurkowań koło Opola.
Generalnie było fajnie
I to na tyle opowieści.
Do zobaczenia tym razem nad Pogorią