Dajesz pod górę na płetwach, łapiesz się czego popadnie (lina, ściana, partner), co się da .
gorzej jak jest się w toni a partner coraz wyżej :|
Generalnie awaria sprzętu polegająca na całkowitym rozwaleniu źródła wyporu to raczej rzadkość.
rzadkość to jednak nie niemożliwość :?
Przyjdź na kurs P2 poćwiczysz wyciąganie partnera na płetwach symulując awarię obu KRW. Miodzio :mrgreen:
hyyy :mrgreen: :mrgreen: , słyszałam o tym cudownym ćwiczeniu!
Samemu ciężko się ruszyć ze spuszczonym do zera KRW. Po ostatnich ćwiczeniach zauważam też że szybko się opada gdy choćby jeden z wyciągających partnerów ma pusty jacket/skrzydło, no chyba że płetewki pracują
Odrzucenie balastu traktowałbym jako ostateczność, ale lepsze to niż utonięcie...
Noo..zdecydowanie. Zwłaszcza jeśli nur jest dekompresyjny. DCS czy utonięcie - piękny wybór. :?
Można by też hamować szybkość wynurzania ustawiając się głową w dół i pedałując płetwami. Ale wolałbym nie musieć tego sprawdzać w praktyce
Coooo?!?! JAAK :?:
wystrzelenie bojki świetny pomysł, ale zazwyczaj zajmuje parę chwil. W sytuacji stresowej pewnie i tak by się nie powiodło
mi na pewno nie :mrgreen: - do dna Hańczy i z powrotem za ten czas co skończę zabawę z bojką
ale dla niektórych to ponoć chwilka, ale w sytuacji stresowej - jak mówisz - wiadomo.
Dlatego też ciekawe jest z jaką prędkością opadamy - ilość metrów na sekundę..
I czy płetwy wystarczą? Czy może lepiej zamiast męczyć się tym, coś wykombinować :idea:
Czytałam gdzieś kiedyś opis nieciekawego nura jak ktoś usiłował wyjść na płetwach z bełtu, bo opadać zaczął, komunikacja z partnerem (z powodu bełtu) była utrudniona i takie tam..
Radzono zrzucenie pasa balastowego, ale...
no właśnie :?