Pod takim tytułem, w tym roku Nautica organizuje zakończenie sezonu (18-19.X). Tutaj kilka fragmentów z zaproszenia rozsyłanego drogą mailową:
"...
"UWOLNIĆ JESIOTRA" miejsce akcji: Zakrzówek i Cafe Nautica
WSZYSCY którzy mają ochotę z nami zanurkować oraz uwolnić jesiotra oczywiście:)
...
Wasza obecność będzie wsparciem dla Stowarzyszenia Nautica zbierającego fundusze na zajęcia basenowe i wyprawy nurkowe dla osób niepełnosprawnych
a także dla więzionych ryb, które chcielibyśmy z Waszą pomocą uwolnić do Zakrzówka:) "
Tytuł jak i zakończenie nawołuje do ratowania biednych, zniewolonych ryb, którym za wszelką cenę należy przywrócić wolność. Zastanówmy się jakie konsekwencje niesie taki populizm wygłaszany przez pseudo-ekologów, pseudo-obrońców "wolności".
Oczywiście idea jest wspaniała, cóż może być piękniejszego w naszej ludzkiej wyższości, nad darowaniem wolności.
Efekt takiej propagandy można zaobserwować w Czechach, szczególnie w Pradze. Znudzeni mieszczanie, czują potrzebę zrobienia czegoś w celu ratowania przyrody. A co można zrobić, mając żadne o tym pojęcie. Ano można np. wypuścić karpia kupionego w hipermarkecie przed Świętami do Wełtawy. Darować mu wolność
Zastanówmy się co dzieje się z taką rybą. W wyniku odłowów (zaciagnięcie siecią), transportu w dużym zagęszczeniu (tracą ochronny śluz, naturalną barierę przed mikroorganizmami), przerzucania z basenu do basenu, niemiłosiernym stressie biologicznym (zmiana wody-zmiana parametrów chem, szok termiczny itd)...znajdują się one w stanie krytucznego wyczerpania. W takim stanie przerzucone ponownie do "naturalnego środowiska" muszą zginąć. Ponowny szok termiczny, chemiczny. Może 1 na mln przeżyje.
Jak wyglądają manipulacje widziane okiem ichtiologa. Kilka przykładów.
W stawie, w którym zimują karpie, może wystąpić konieczność cięcia lodu. Efek: potężny stres dla ryb, w wyniku którego 20-30% moze zginąć (a my mamy ryby po cięciu lodu, odłowie sieciowym, transporcie, przetrzymywaniu w basenach w sklepie..)
Przerzucenie ryb z jednego akwenu do drugiego, gdzie temp. wody różni się o 10 st. - w zależności od gatunku, może zginąć do 100% osobników.
Zbyt szybkie ochłodzenie/podgrzanie wody (pow. 2st C/1h) oraz zbyt duże ochłodzenie/podgrzanie w ciągu kilku godz.- śmiertelność do 100%
Zmiana chemizmu wody-potężny stress biologiczny.
Nawet najmniejsze wystąpienie czynników niesprzyjajacych (z naszego punktu widzenia), wywołuje silny stress biologiczny, który może objawiać się wystąpieniem śmiertelności nawet po okresie kilku miesięcy. Nie wspomnę, że osłabiony organizm, pozbawiony dużej ilości śluzu w wyniku brutalnych manipulacji, pokaleczony, jest narażony na inwazje chorób (bakteryjnych, wirusowych, pleśniawek) i pasożytów, które dodatkowo go wykończą.
Przygotowanie ryb do zarybienia, to wyższa szkoła jazdy.
Ale jest i druga strona medalu. O wiele bardziej brutalna, która nie ma litości.
Wpuszczając do ekosystemu nowych lokatorów, przenosimy razem z nim choroby. Przywiezione ryby do hipermarketu, np. z Węgier czy Ukrainy, mogą być zdrowe, ale są nosicielami chorób, na które są już odporne. Zawleczenie tych patogenów do nowego ekosystemu, może być katastrofalne w skutkach dla całego regionu. Ptactwo przeniesie je na okoliczne zbiorniki itd. Pierwszy kontakt z nowym wirusem, może oznaczać śmiertelność miejscowych populacji ryb nawet 80-100% w ciągu 3 tyg.
Co ma na celu wpuszczanie do Wełtawy karpi. Przecież ta ryba została introdukowana z Chin do Europy kilkaset lat temu. W dodatku tylko na nielicznych stanowiskach potrafi się rozmnażać.
Jaki cel przyświeca wpuszczeniu jesiotra do Zakrzówka. "Jesiotry" które spotykamy w sklepach, to krzyżówki ryb z tej rodziny (najprawdopodobniej siewrugi z czeczugą, ale i też innych gat.), bezpłodne, wyhodowane tylko do celów konsumpcyjnych. Jesiotra zachodniego w Europie już nie znadziesz, wyginęły, a racze my je zabiliśmy...zaporą we Włocławku.
"Zarybmy" żyrafami Bieszczady, foki wpuśćmy do Morskiego Oka, lwa na Islandię a krokodyla do Wisły. Przecież może być pięknie i kolorowo. Czemu mamy oglądać wciaż te same gat. zwierząt.
Robienie zoo z ekosystemu, to specjalność pseudo-ekologów. Cenę za te eksperymenty płaci zawsze przyroda, cenę straszną, najwyższą i bezlitosną.
Intodukowany do Europy rak pręgowany z Ameryki Pn. jest nosicielem dżumy raczej, która zabija nasze rodzime gatunki. Piekne i potężne raki: szlachetnego i błotnego.
Wpuszczone amury (ryby z rodziny karpiowatych, introdukowane z Chin) do jezior mazurskich, zniszczyły doszczętnie wiele ekosystemów, zmieniając ich skład gatunkowy i doprowadzając do klęski ekologicznej.
Przykładów takich niestety mógłbym mnożyć bez końca...
Nautica powinna mieć świadomość, że oprócz dobrej zabawy dla znudzonych klientów, robi coś jeszcze. Kształtuje świadomość ekologiczną wielu ludzi, którzy maja wpływ na innych. Kilka lat temu w bazach w Chorwacji wręcz zachecało się do zbierania podwodnych pamiątek: wszystko co martwe, jest dla was. Muszle, skorupy jeżowców... dziś nurkowiska wyplewione jak marchewka w ogródku z wszystkich podwodnych "perełek". Tylko na odprawach słyszymy nowe hasło: zostawcie to co spotkacie dla innych.... szkoda, że trochę po czasie...
Czekać tylko, jak zamiast na talerz Wigilijny, karp trafi do Zakrzówka. Wcześniej popływa w wannie dla uciechy i utrapienia rodziny. Może mu nawet nalejemy ciepłej wody, bo w stawie zmarzł okropnie. Popstrykamy światłem do łazienki, bo nawet nie wiemy, że u ryb szyszynka reaguje silną sekrecja hormonów na bodźce świetlne. A może uda nam się kupić żywą rybę innego gatunku i wspaniałomyślnie przywrócimy jej wolność. Cóż to będzie za nurkowanie, gdy w lecie spotkamy naszą "podopieczną". Łza się w oku kręci i buzia cieszy na samą myśl :wink:
pozdrawiam serdecznie miłośników ekologii, Sylwek