wpuścił duże jesiotry (a po głębokich nurach spotkanie z takim przypomina spotkanie z rekinem...)
Oczywiście kilka dużych ryb, które się nie rozmnożą, nie stanowią zagrozenia dla Zakrzówka (wyjątek amur). Dla płetwonurków będą niewątpliwie atrakcją, choć ja wolę spotykać nasze rodzime gatunki, które naturalnie występowały by w takim akwenie (żubr na hali gąsienicowej, ani kozica na mazurach miejsca swojego nie mają, co nie oznacza, że tam nie przeżyją). Duży szczupak...ok 1,3m i 15 kg też na długo zostaje w pamięci, a w tym zbiorniku mogą rosnać jeszcze większe i to szybko. "Jesiotrowate" będą przekopywać osady denne w poszukiwaniu bezkręgowców, wzbijać osady i uwalniać już zwiazane na dnie biogeny do wody. Pewnie grupa poczatkujacych płetwonurków robi to samo...ale oni zawsze nurkuja w te samej okolicy, droga jest dobrze odmieciona płetwami. Obawiam się, ze spory "jesiotr" (piszę zawsze w cudzysłowie, bo nie wiem jaki gatunek z rodziny jesiotrowatych trafi do zbiornika) będzie przekopywać dno pod lasem wywłócznika kłosowego w poszukiwaniu żeru i wykopie słabo zakotwiczone rośliny. Będzie to tragedia, bo ponad 10 lat czekaliśmy aż zacznie zawiazywać się litoral, który wyłapie i zwiaże osady, da schronienie wylęgowi i zapewni lepszą bazę pokarmową. Tez ze względów estetycznych...miło pooglądać podwodne łączki.
Nie wiem czy zauważyliście, że rok po roku Zakrzówek nam zarasta - ostatnio wiszące glony spotkałem metr poniżej bełtu (czyli 25-26 metrów, a nie , tak jak wyżej wspomniano, 20 ). Nad termokliną gołego dna prawie nie uświadczysz - wszystko zarośnięte. tak więc przydałoby się coś, co te glony zeżre .....
Z glonami tymi jest problem. Nic o zdrowych zmysłach się za nie nie złapie. Nawet wygłodzone amury. Wydzielają jakieś substancje skutecznie zniechęcaące do ich zjadania. Niektóre gat. sinic wydzielają tak toksyczne substancje, że potrafią spowodować zatrucie i śnięcie ryb. Jak długo będą one tylko na dnie, da się z nimi żyć. Problem gdy w zbiorniku pojawi się na tyle biogenów, że glony zdominują toń wody. Ale Zakrzówkowi do tego daleko. Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, że podwodna roślinność naczyniowa (np. wywłócznik, moczarka), która tworzy podwodne łaki, skutecznie wypiera z tegpo obszaru glony. Wniosek: chronić podwodną roślinność. Moczarka kanadyska ma jeszcze inną magiczna zdolnosć, wychwytuje rozpuszczony węglan wapnia i to w ogromnych ilościach. Podwodne łaki zatrzymują osady denne i utrudniają ich ponowną resyrkulacę do toni wodnej (ponowny obieg biogenów).
Inna sprawa, to kłusownictwo w wykonaniu płetwonurków. Większe szczupaki nie mają już praktycznie wrogów w tym zbiorniku, a mimo to ich liczebność jest drastycznie niewielka. Tylko się jakiś pojawi w okolicy uczęszczanej przez podwodnych "turystów"...szybko przepada bez śladu. Jakież to sportowe, podpłynąć w akwalungu, przystawić kusze rybie do głowy i wykonać egzekucję. Szczupak jest najważniejszym gatunkiem w tym zbiorniku, regulującym liczebność innych populacji oraz zjadającym chore i osłabione sztuki. Powinno ich być zdecydowanie więcej.
Z atrakcji dla nurkujących, można wpuścic dużego suma. Jest to drapieżnik, wiec z głodu nie zdechnie. Ale mówię o takim naprawdę dużym. Sumy u nas dorastają do 2,5m dł i 80 kg wagi. Ten, który jest pod dużym fiatem, to jeszcze kijanka :wink:
Ciekawą rybą, pozwalającą się blisko podpłynać, jest miętus. Jest to drapieżnik, ale niestety niszczy tarliska. W niewielkiej liczebnosci nie powinien być szkodnikiem, a napewno będzie ładna rybą, która nie ryje w dnie i nie podnosi osadów jak karp, lin, karaś czy "jesiotry".