Nie ukrywam, że o zagranicznym obozie szkoleniowym myślę nie od dziś. Dawno, naprawdę dawno temu, byłem zwolennikiem szkoleń w naprawde trudnych warunkach. Z perspektywy lat podchodzę do tego trochę inaczej.
Adriatyk daje nam to, czego na obozie nie dostaniemy. Długie nurki, długi czas denny. Instruktor ma możliwość zabrania całej grupy i wynurkawania wiele godzin z kursantami. Kto myśli, że morskie nurkowania są łatwe, bo woda ciepła i widoczność spora, ten się baardzo zdziwi. Wpadajac w silny prąd, czy wchodząc do wody przy dużej fali lub robiąc w takich warunkach decomresję. Tego na obozie nie znajdziemy.
Chorwacja nie da nam nurków pod termokliną, mrocznych głębin, słabej widoczności i nauki nie spuszczania partnera nawet na sekundę.
Płetwonurkowie dzielą się na 2 kategorie, tych słodkowodnych i morskich. Jeżeli chcemy dobrze nurkować, musimy dać sobie radę w każdych warunkach. Najgorszą rzeczą jaką można zrobić, to wyklepać wszystkie kursy w jednym kamieniołomie. Znam nawet takich, co nie tylko kursy ale i wszystkie międzystopniowe zrobili na Zakrzówku ](*,)
Robiąc kursy na obozie, wystarczy pojechac z nami na wyprawę i pod okiem kadry zrobić troche nurków. I odwrotnie, szkoląc się w ciepłym morzu, wpaść na obóz na nurki międzystopniowe. Podobana zasada ze szkoleniem weekendowym na Zakrzówku.
Kurs nurkowania w systemie CMAS, to nie tylko P1. Bardzo ważną rolę szkoleniową odgrywają nurkowania międzystopniowe, o których już na forum kiedyś pisałem.
P1 zrobiłem na obozie, P2 w chorwacji, a kolejne stopnie już na obozach krajowych. Ciesze się, że P3 zrobiłem na obozie. Do niego miałem juz kilkaset nurków w Adriatyku i więcej skorzystałem na głębokich nurkowaniach w toni w krajowych warunkach niż nauczył bym się w ciepłym morzu. Nurkowania na P4 zbierałem w Morzu Pólnocnym, głównie na wrakach i też była to dla mnie dobra szkoła.
Nie zapominajcie, że kursy specjalistyczne bardzo podnoszą wasze umiejętności. Pozwalają również obnurkować się w nowych warunkach pod okiem instruktora.