opis traci populizmem, a poza tym jest czesciowo oparty o nieprawdziwe zalozenia (vide: brak inflacji)
a to, ze alokacja srodkow wplacanych do ZUS jest nieefektywna z finansowego punktu widzenia to zadna tajemnica (chociazby dlatego, ze zobowiazani jestesmy do placenia rownoczesnie skladki rentowej i emerytalnej, a niemozliwe jest otrzymanie swiadczenia z obu tych tytulow)
przyczyna jest bardzo prosta; otoz pieniadze, ktore wplacamy co miesiac do ZUS (a najczesciej sa za nas wplacane przez pracodawce) nie sa odkladane na konto i nie pracuja na nasze przyszle emerytury (przynajmniej w sporej czesci), tylko wykorzystywane sa do finansowania biezacych swiadczen aktualnych emerytow, ktorych pieniadze w czasach PRL zostaly spozytkowane na finansowanie socjalistycznego cudu gospodarczego; jako, ze jednak nasi dziadkowie, a czesciowo tez rodzice, musza z czegos zyc (zeby bylo co dac wnukowi pod choinke
) otrzymuja swoje, mniej lub bardziej, glodowe emerytury z tego co dzisiaj nam sie uda wypracowac... (taka solidarnosc miedzypokoleniowa); system jest reformowany po to zeby w przyszlosci kazdy odkladal na wlasna emeryture, ale dojscie do takiego stanu wymaga kilkudziesieciu lat, bo pokolenie, ktorego pieniadze zostaly przepuszczone musi po prostu wymrzec (moze to malo delikatne, ale prawdziwe); krokiem w tym kierunku jest wprowadzenie drugiego filara (ktory jest obowiazkowy, ale daje juz mozliwosc pewnego, ograniczonego wyboru funduszu, ktory bedzie zarzadzal naszymi pieniedzmi) i przede wszystkim trzeciego filara, ktory ma juz w pelni dobrowolny i komercyjny charakter, za to nie cieszy sie, z tego co wiem, wielka popularnoscia...
i tutaj plynnie przechodzimy do koronnego argumentu zwolennikow obowiazkowego systemu emerytalnego, z ktorym trudno sie nie zgodzic; wiekszosc ludzi, a zwlaszcza Polakow przyzwyczajonych w sporej czesci do tego, ze panstwo za nich zalatwia pewne sprawy, nie mysli perspektywicznie (zwlaszcza gdy ma byc to perspektywa 30-40 lat) i w razie zniesienia obowiazkowych skladek nie odkladalaby nic, lub niewiele, na poczet przyszlej emerytury, pozytkujac te srodki na bardziej zbozne cele, jak nowy telewizor, fura albo wakacje w cieplych krajach (w wersji krabowej wyjazdy na safari, nowy sprzet i alkohol w nadmiernych ilosciach :twisted:), a potem obudziliby sie z przyslowiowa reka w nocniku bez srodkow do zycia po osiagnieciu wieku emerytalnego i cos trzeba by bylo z tym fantem zrobic; niektorzy pewnie mogliby liczyc na wspanialomyslnosc swoich, dobrze wychowanych, dzieci, ktore zadbalyby o ich egzystencje, ale opieranie na takim zalozeniu calego systemu spoleczno-gospodarczego mogloby byc nieco, hmm... ryzykowne!!
skonczyloby sie pewnie na zamieszkach, grabiezach i umieraniu ludzi z glodu na ulicy (bo wlasciciele dawno wywaliliby ich z mieszkan, za ktore by nie placili)
i tyle tego nieco przydlugiego wywodu...
ZASTRZEZENIE: nie pracuje dla ZUSu, ani nie placa mi w zaden sposob za uzasadnianie ich niegospodaranosci, a po otrzymaniu rozliczenia skladek tez nie pialem pochwalnych peanow...