Całkowicie zgadzam się z przedmówcami.
To był mój pierwszy wyjazd i jestem bardzo zadowolony. Niechętnie wracałem do domu.
Pod wodą było super. Ukształtowanie terenu zapierało dech, były: porozrzucane ogromniaste głazy, pionowe ścianki, jaskinie, kominy, wąwozy a my się unosiliśmy miedzy tymi wszystkimi skałami. Można to chyba tylko porównać do górskiej wycieczki w której nie stąpa się po ziemi tylko lewituje. To nawet lepsze niż latanie bo można spokojnie zatrzymać się przy ścianie i obserwować życie podwodnych stworzeń. A roślinek i zwierzątek było pełno. Widziałem: tysiące krewetek, kraby, dziwne najeżone ślimaki, rozgwiazdy, ławice ryb a ośmiornice to nawet udało mi się uchwycić w łape (wcześniej myślałem że ośmiornice są jak galaretka a ona była dość twarda i silna jak na swój rozmiar, podenerwowałem ją troche i puściłem). Z roślin to nie wymienię com widział bo się na tym kompletnie nie znam, ale najbardziej zainteresowały mnie krzaczki, które rosną w głębinach. Może dlatego że nie wolno mi było tam płynąć, bo jestem marną P1 :roll:. Ale mam nadzieję, że niedługo to się zmieni :mrgreen:.
Moimi najbardziej udanymi nurami były te wykonane w ostatnich dwóch dniach (czwartek i piątek). Wtedy to już były uruchomione pontony i nurkowaliśmy na przylądku Milazzo, czyli w miejscu gdzie stacjonowaliśmy. Drugi czwartkowy nur był tuż przed zachodem słońca, nurkowaliśmy przy wysepce na końcu przylądka. Podczas tego nurkowania najbardziej podobało mi się pływanie w półmroku przy ściance, oraz ławice ryb żerujące nad nami, doskonale widoczne na tle wciąż jeszcze jasnych górnych warstw wody. Wynurzyliśmy się dokładnie na piękny zachód słońca, po prostu obłęd. W piątek był tylko jeden nurek, wykonany koło południa, bo po południu trzeba było już się pakować. Tym razem powróciliśmy w miejsce wieczornego czwartkowego nurania. Przy dobrym oświetleniu (było prawie południe) wszystko wyglądało trochę inaczej. Mieliśmy okazję przyjrzeć się walce dwóch ryb. Wydaje mi się że to były samce jakiś terytorialnych ryb i się lały po prostu o teren albo o jakąś dziurę w skale w której chciały sobie zamieszkać.
Podsumowując. Jadąc na wyprawę spodziewałem się troche czegoś innego. A to tylko dlatego że nigdy wcześniej nie byłem na czymś takim. Rzeczywistość jak to w życiu bywa weryfikuje nasze wyobrażenia. No i dobrze bo gdyby tak nie było to by znaczyło że wszystko da się wyobrazić i wtedy gdzie byłby sens podróżowania. Wyprawę uważam za udaną i dni spędzona na Sycylii zaliczam do jednych z tych najlepiej spędzonych w mim życiu.
Dzięki dla całej ekipy, która zorganizowała tą wytrawę. Było świetnie =D>.
Szkoda tylko że czas zleciał szybko i trzeba było wracać . Tak ze dwa tygodnie to bym tam posiedział
Racja po tygodniu wszystko się zaczęło napędzać. Nurkowania wykonywaliśmy coraz sprawniej, pontony już działały a Grzesiek nawet zaczą używać deski

. Zdecydowanie tydzień jeszcze by się przydał.
pozdro