Tak, tak - sekcja nurkowa też działa.
Woda rzeczywiście lodowata - już tęsknię za wiosną i termokliną. Widoczność nie oszałamiająca - jakieś 7 metrów. Lodu brak - a nie, jest piękny na drodze nad dolną bramą. Bełt zaczyna się dopiero na 26 metrach!
Płynęliśmy od drabinek w prawo, obok ściany, z zamiarem dopłynięcia do ławeczki i poręczówki prowadzącej z powrotem do drogi. Temperatura, głębokość i zasoby powietrza zweryfikowały nasze plany. Na szczęście napotkaliśmy poręczówkę prowadzącą do łódek i skwapliwie z niej skorzystaliśmy. Jest na 6 metrach. Czas naszego nurkowania: 55 minut, głębokość: 26 metrów.
Na początku nurkowania miałem ciekawą awarię sprzętową - naprawdopodobniej zamarzły resztki wody w wężu jacketu. Próby pompowania jacketu powodowały, że do jacketu nie szło nic, a wąż stawał się "długi, cętkowany, kręty".
No, dobra - cętkowany nie. Mocno tym skonfudowany zacząłem nurkowanie na zapasowym urządzeniu wypornościowym, czyli suchym skafandrze i po około 10 minutach "coś" w wężu zaczęło odmarzać i jacket zaczął przyjmować powietrze posyłane mu inflatorem.
Serdecznie pozdrawiam.